Archiwum styczeń 2016


sty 06 2016 Zaczynam .
Komentarze: 0

Mam przed sobą jakąś drogę . Tak , wiem każdy ma. Ale dziś o sobie , popiszę sam sobie.
Gdybym tak znał odpowiedź na pytanie skąd bierze się we mnie tyle strachu , byłbym chyba właściwie już u progu rozwiązania swojego problemu.
Mówią przecież że jeśli wiesz gdzie tkwi Twój problem to masz połowę rozwiązania. Ale , skąd mam wiedzieć że na pewno dobrze siebie odbieram i że rzecz którą tak ciężko zrozumieć stanie się nagle prosta? O czym ja w ogóle piszę? O strachu , o lęku. 
Żyję z lękiem napadowym od 8 lat. Myślałem do niedawna że już wszystko mam pod kontrolą że już jest na tyle dobrze że potrafię tak zadbać o siebie by nie zdarzały mi się te okropne sytuacje. 
Dlaczego są one okropne? Bo mam świadomość że to tylko natrętne myśli a jednak nie potrafię sobie powiedzieć PRZESTAŃ. Nie myśl. Nie czuj. Ktoś mi kiedyś powiedział . Nie myśl. Ty za dużo myślisz. CZUJ. Czułem. Jakiś czas nawet bardzo długi czułem. Nie było czasu na myśli.Gdy tylko jest. ..wiadomo. 
Jestem niewolnikiem stresu , paraliżuje mnie tyle czynników które nie w każdej sytuacji są na pierwszym planie. Ale czy jedyną odpowiedzią na napady lęku ma być totalne popadanie w natłok zajęć?Bo to akurat pomaga. Szybka reakcja , zajęcie się czymś i gdy atak lęku jest w miarę łagodny to się udaje. Można wtedy dać radę. Problem wraca natomiast jak bumerang gdy tylko chcę odpocząć . Doprowadzam swoje ciało do wycieńczenia ze strachu że wejdę do łóżka i nie uda mi się zasnąć . Wiem że powinienem dbać o siebie a tego nie robię.Zamiast się wysypiać odpowiednio to przeciągam moment pójścia spać na ostatni moment gdy już totalnie wiem że padam. Tylko co ma wówczas miejsce? No oczywiście wtedy przychodzi ten najgorszy z napadów. WYSKOK z łóżka . Nie mogę , się nawet przykryć , duszno mi , mam wrażenie że nie mam czym oddychać . Pokój nagle ma metr na metr i ani cala więcej. Okna są właściwie przed twarzą. Duszę się sam w sobie. Czuję na klatce piersiowej ucisk. Za dużo lęku przeszedłem już mam tą świadomość na szczęście bardzo silną że to nie jest żaden zawał ani nic tylko emocje , strach , stres. Podobno stres jest wpisany w moją chorobę. A lekarz mówi że mam wyeliminować stres bo mnie powoli zabija . Mam złe wyniki , zawsze jest to samo. Od 8 lat którykolwiek wynik by to nie był to zawsze jest ponad normę , zawsze na nie. Żyję właściwie bez zdrowia. Na tyle na ile mi organizm pozwala. Dlaczego więc wszystkim wydaje się że jestem silny i nie do zdarcia i nie wyglądam nawet na chorego ? To właśnie jest podstępne choróbsko . Podłoże autoimmunologiczne. Niby wszyscy wiedzą na czym to polega. Choruję na jedną z chorób z tzw grupy : autoagresji. Czyli mój organizm wytwarza przeciwciała zwracając się przeciwko swoim własnym komórkom.Mój system odpornościowy prawie nie działa . To są bardzo proste rzeczy .Dlaczego więc gdy rozmawiam o tym otwarcie z ludźmi , mówią że "aha no tak rozumiem" po czym za tydzień dziwią się że " ale jakto jeszcze jesteś chory? " Jestem przeziębiony nieprzerwanie od czerwca ub roku. Przez ten czas za każdym razem słyszę "Znowu jesteś chory?" Kurwa! Jakie znowu? Przecież jestem chory cały czas! Można powtarzać to miliony razy. Nie. Gadam tak bo kurwa chcę litości? Dlaczego ludzie którym wyjaśni się na czym polega choroba immunologiczna o podłożu autoagresji nie rozumieją że to jest realne że niestety MOŻNA być chorym non stop nawet rok ? Bo ludzie nie chcą widzieć mnie chorego. Chcą by było ok , bo mnie potrzebują zdrowego. Chcą się spotykać , chcą rozmawiać , chcą wszystko by było normalne bo moją choroba zaburza im funkcjonowanie. Nie mogą zawsze zadzwonić , nie mogę się spotkać bo jestem chory. Dlaczego nigdy nie usłyszę : kurde jak Ci można pomóc żeby jakoś wzmocnić ta Twoją odporność? / NIC. Zawsze tylko " ZNOWU? To się kuruj. I tak w kółko. Nie będę się kurował dla Was. To ja to wszystko przeżywam najmocniej , to mi cieknie z nosa miesiącami , to mnie nieustannie drapie w gardle , to ja w nocy spać nie mogę bo gardło tak mnie boli . To mnie napierdalają wszystkie mięśnie , to ja mam dreszcze !I to ja nigdy nie dostanę na to L 4 . Bo tak długich zwolnień się nie daje. Bo przecież oszustwo. Ale oj jak Ty kaszlesz idź do lekarza.! Antybiotyk masz? To dobrze to Ci pomoże w końcu. Też tak sądziłem. Otóż nie. antybiotyk dopiero zabija resztki odporności. Żeby było jeszcze ciekawiej , tej odporności nie mogę niczym wspierać bo jest to jakby doładowanie bronią tych przeciwciał które to tak mnie atakują. Zatem jak mam żyć? No jakoś muszę. Przestałem się zamykać w domu z powodu choroby. Mimo wszystko wychodziłem robiłem wszystko . I ? I zapalenie płuc. Już miesiąc minął a wciąż odczuwam ból pleców . Tylko że już to ignoruję . Nie mnie jedynego coś boli. Bo tak naprawdę każdy z Nas ma jakiś ból , jakąś chorobę. Tylko się po prostu różnie to rozkłada. Nie chcę robić z siebie ofiary. Bo mogło być gorzej. Jakoś dam radę. Z Lękami też dam radę, tu na szczęście mam wsparcie i zrozumienie. Co prawda tylko jednej , jedynej osoby ale staram się tłumaczyć to tym że gdyby inni byli tak blisko to też widzieliby że wcale taki silny nie jestem . W obliczu lęku jestem słaby . Jestem na pograniczu. Są momenty że w tej "euforii" strachu i napędu nerwowego mógłbym ba ! Marzę o tym by ze sobą po prostu skończyć. Resztki świadomości mówią , krzyczą we mnie w środku WALCZ! Masz te lęki po coś! I przyszedł rok 2016 ! I właśnie w tym roku zamierzam się rozprawić z moim wstydem / strachem/ lękiem/ poczuciem niskiej wartości / beznadziejności . Bo od dzieciństwa tak było . Odkąd tylko pamiętam . kompleksy : Brzydota / Beznadziejność / Niezdarność / Wstyd / Strach / Poniżenie. I tego mam serdecznie DOŚĆ. Czy mi się uda to się okaże ale jak to ja bez walki się nie poddam.Dlatego piszę tego bloga. Wszystko co tu piszę zdarzyło się naprawdę. To nie będzie żadna fikcja. Tylko szara brutalna rzeczywistość tak na prawdę wielu osobom znana.Kto wie , być może ktoś to przeczyta i poczuje ulgę że nie jest sam, że ktoś ma podobnie i się nie poddaje. Nie szukajmy aprobaty i zrozumienia u tych którzy choć raz mieli szansę a nie zrozumieli. Oni już nie zrozumieją. Zresztą tak naprawdę to nie będą nam do niczego potrzebni. Słuchajmy siebie. Głęboko. Tak , wiem będzie boleć. Już teraz mnie ściska w gardle. ale to jest dobry znak. Bardzo dobry. Czas wykorzystać swoją mądrość życiową dla Siebie Samego. Bo czyniąc siebie lżejszym , uzdrawiając siebie mogę polepszyć wiele spraw.

Sam sobie życzę powodzenia.

SAM WIEM JAK. 
Loopey Mousse.